RÓZNE...
...czyli o tym, co jeszcze można zrobić
by zapewnić nam większe bezpieczeństwo w korzystaniu z mieszkania dwunogów.......
Otóż, jeśli nasze dwunogi, odczuwając nieprzepartą potrzebę bliskiego kontaktu z króliczkiem, dojrzały do decyzji o sprowadzeniu uszatego do domu - to dobrze by było, aby najpierw swój dom na przybycie nowego lokatora w jakiś sposób dostosowały. Jak już wcześniej wspomina- łam, nie jesteśmy zwierzątkami , które uwielbiają całymi dniami przesiadywać w klatkach. Wręcz przeciwnie - uwielbiamy bieganie, skakanie, zwiedzanie nowych i odwiedzanie starych kątów, wybieganie opiekunowi na powitanie...Ale mieszkanie dwunogów bez adaptacji do naszych potrzeb może być dla nas bardzo niebezpieczne. | |||
Po tym może nieco przydługim wstępie parę uwag praktycznych.
Kable. Zdecydowana większość moich pobratymców (nie tylko tych oswojonych - ale o tym później) przejawia wrodzoną skłonność do trafiania swymi ostrymi siekaczami na wszelkiego rodzaju kable i przewody elektryczne znajdujące się w mieszkaniach naszych dwunogów. No, mamy jakiś taki zmysł, który pozwala nam takowe kable wyczuć... Niestety, takie spotkania bardzo często kończą się dla nas tragicznie. To, że uda się nam "uciszyć" kolumnę głośnikową, "wyłączyć" telefon czy "odciąć" telewizor od anteny jest niczym w porównaniu z napotkaniem kabla z napięciem 220V. Takie spotkanie już dla wielu uszatych skończyło się porażeniem prądem elektrycznym, a dla niektórych z nich śmiercią. Dlatego wskazane jest, aby wszelkiego rodzaju kable i przewody zostały przez naszych przyszłych opiekunów, jeszcze przed zjawieniem się króliczka w domu, dobrze zabezpieczone przed ostrymi siekaczami. Jeśli jest możliwość ukrycia kabli i przewodów za listwami przypodłogowymi (PCV, wykładzina lub drewno)- niech się tam znajdą. Jeśli ustawienie mebli pozwala na bezpieczne poprowadzenie kabli, a jednocześnie nie będzie miał do nich dostępu ciekawski i dość wszędobylski króliczek - będzie to dobry sposób na ich zabezpieczenie. Czasem udaje się ukryć kable (zwłaszcza cieńsze)pod wykładziną lub dywanem. Jeśli żadne z tych rozwiązań nie wchodzi w rachubę niech kable będą prowadzone w dodatkowych osłonkach. Dla kabli o napięciu do 24V wystarczy najczęściej plastikowa osłonka elektroinstalacyjna (tzw. wężyk Peschla); dla kabli napięciowych (220V) trzeba zastosować metalowe osłonki z wężyków prysznicowych. Ja spróbowałam osłonkę plastikową i wcale taką odporną na moje ząbki nie jest. A czasem wystarczy zwykła, dodatkowo naciągnięta na przewód, plastikowa koszulka, która skutecznie odwróci króliczą uwagę od tego, co jest w środku.
Czasem problem sikania na tapicerowane meble lub pościel na łóżku przerasta nasze możliwości jego opanowania. Na ogół z tego jednak wyrastamy... ale opiekunowie mogą nam w tym pomóc. Dość skutecznie zniechęca nas do tego plastikowa folia malarska rozpostarta na kanapie lub łóżku. Trudno, przez jakiś czas mieszkanie wygląda jak w czasie remontu - ale później można nam pozwolić skakać po kanapie i przytulać w łóżeczku...
Dobrze Kropeczko, ja rozumiem, że meble można zmienić, a takiego króliczka ma się tylko raz w życiu. Ale poduszki położone na kanapie i fotelu skutecznie Cię zniechęciły do gryzienia tapicerki. Gorzej to wygląda z punktu widzenia poduszek, które co jakiś czas (ostatnio jakby coraz rzadziej) trzeba reanimować. Na królicze zęby narażone są również dywany i wykładziny, a także futrzaki leżące na podłodze. Przy czym zauważyłem pewną zależność: dywan jest tym namiętniej obgryzany przez królika im większa jest jego wartość. Niektórzy opiekunowie króliczków w procesie ich "wychowywania" stosują metody "na spryskiwacz" lub na "chusteczki". Metoda pierwsza polega na spryskiwaniu czystą wodą króliczka, który wszedł w strefę zakazaną lub zbytnio broi, za pomocą małego spryskiwacza. Druga metoda polega na rzucaniu w takiego delikwenta paczuszką chusteczek higienicznych, podobno wydawany przez rzucającego w tym momencie głośny gwizd (nie krzyczeć bo królik skojarzy głos z rzutem) poteguje odstraszające wrażnie. Po utrwaleniu odruchu ponoć wystarczy sam gwizd, by króliczka zniechęcić do zabronionych czynności. A teraz obiecana na początku ciekawostka. Otóż kiedyś, przed świętami Bożego Narodzenia postanowiliśmy przyozdobić lampkami rosnący na placu świerczek. Transformator obniżający napięcie znajdował się w pobliskim budynku, a przewód zwisał ok 25-30 cm nad ziemią. Lampki świeciły pięknie. Jeden wieczór. Następnego dnia rano drzewko stało bez światła, chociaż wszystko zdawało się być w największym porządku. Wszystko, oprócz kabla doprowadzającego prąd do świerka. Kabelek został przecięty, a właściwie wycięto z niego kilkucentymetrowy kawałek, który leżał obok drzewa. Niestety, zakładając światełka nie przewidzieliśmy, że dzikie króliczki, które wówczas zamieszkiwały na tym terenie, też uwielbiają gryźć elektryczne kabelki. |
||||||||||||
Powrót |