LECZENIE...
...czyli jak ulżyć w cierpieniu...

pan Królik był chory... albo jak się podporządkować zaleceniom veta,
aby jak najszybciej zdrowym być królikiem....
       
 
      No cóż, jeśli się już nie dało zapobiec, to trzeba leczyć. Są przypadłości, które może leczyć nasz opiekun.

     Na przykład zator jelitowy w jego wczesnym stadium. Dla mnie bardzo pomocne jest podawanie 2x dziennie zawiesiny Lakcidu (bez recepty w aptece), delikatne masaże brzuszka, polegające na subtelnym przesuwaniu treści jelitowej, poprzez głaskanie powłok brzusznych od żeber do omyka. Lakcid podawany jest mi do pyszczka za pomocą malutkiej strzykawki, czego bardzo, bardzo nie lubię. W przypadku, gdy jest podejrzenie, że zator może pochodzić z sierści (zwłaszcza w okresie linienia) podają mi dwa razy dziennie sok ze świeżego ananasa (nie z puszki, nie z kartonika, nie z butelki). A do tego preparat zmniejszający grożbę wzdęcia (Infacol dla niemowląt, kilka kropelek do soku). Mają zamrożone w zamrażarce, w woreczkach do lodu, porcje soku ze świeżego owocu i taką kostkę, po jej rozmrożeniu i ogrzaniu do temperatury pokojowej, też strzykawką mi do pyszczka podają .... tego jeszcze bardziej nie lubię. Jeśli zator nie ustępuje, to wiozą mnie do veta, gdzie dostaję zastrzyk przeciwbólowy i rozkurczający, a oni po powrocie do domu masują mój brzuszek. I bardzo się martwią. A do jedzenia dostaję wtedy tylko sianko i wodę. A jeśli nie jem, to gotują papkę z płatków owsianych, przecierają przez sitko, dodają troszkę marchewki (ale bez żadnych dodatków) dla niemowląt - i taką rzadką, o temperaturze pokojowej, papką, strzykawką do pyszczka mnie dokarmiają. Już wolę nie chorować, jak mi mają to robić.

      Podawanie antybiotyków (i innych leków w tabletkach). Nie każdy opiekun jest na tyle zdolny i odporny by swojemu króliczkowi zrobić zastrzyk, nawet podskórny. A czasem zachodzi konieczność podawania leku dwa razy dziennie, przez dłuższy okres czasu - na futrzaczku zabrakło by miejsca na wkłucie igły. Podawanie zawiesiny leku strzykawką do pyszczka jest jednym ze sposobów. Rozgniecioną na łyżeczce dawkę leku miesza się z wodą na zawiesinę, którą można zassać do strzykawki. I tę mieszankę króliczek otrzymuje dopyszczkowo, z boku, tam gdzie nie ma ząbków utrudniających wprowadzenie końcówki strzykawki (bez igły oczywiście!). Tą metodą trzeba podawać lek, gdy króliczek nie przyjmuje pożywienia. Ja wolę jednak jak lekarstwo roztarte z wodą na gęstą papkę zawijane jest w liść mniszka lekarskiego lub umieszczane między dwoma listkami cykorii i tak podtykane pod pyszczek. Początkowo grymaszę i udaję, że go nie wezmę, ale... królicze łakomstwo bierze w końcu górę i po chwili smakołyk razem z medykamentem ląduje w moim brzuszku. Nawet mocno pachnący Probiotyk Provita jestem skłonna w ten sposób przyjąć. I nie ma przy tym stresu z wciskaniem leku króliczkowi do pyszczka.

     Drobne ranki i skaleczenia (ale nie ropiejące) po przemyciu 3 % wodą utlenioną można "zasmarować" wodnym (nie alkoholowym!) 0,5 % roztworem pioktaniny (fioletu gencjana, fioletu krystalicznego), który można kupić w aptece bez recepty. Jeśli ranka ropieje (sączy się) należy bezwzględnie udać się po pomoc do lekarza.
 
Powrót



czystość i higiena to podstawa a wszystko przez Pandorrę mało jest dobrych króliczych wetów czasem może się przydać