HIGIENA...
...czyli o tym, jak dbać o elementarną króliczą higienę...

mycie Tak, królicza higiena jest bardzo ważna, bo pozwala nam zachować dobre zdrowie aż do późnej starości....
       
 
          Króliczek może być najukochańszym zwierzaczkiem w domu - i wcale nie wątpię, że tak nie jest, a widzę to ze swojego doświadczenia - może mieć cudowną, dużą klatkę w której wcale nie jest zamykany, do jedzenia dostaje same ulubione smakołyki, jest głaskany i pieszczony kiedy tylko ma na to ochotę...i może być nieszczęśliwy. A to z powodu braku dbałości przez dwunogów o podstawowe warunki higieny króliczej.
     Z natury rzeczy jesteśmy zwierzątkami miłującymi czystość (no, pomijając wyjątki) i staramy się o tę czystość dbać. Ileż czasu zajmuje nam pielęgnacja naszego futerka? Jak dokładnie myjemy pyszczek? Ileż zaangażowania wymaga od nas pielęgnacja naszych słuchów? Niestety, jednak w pewnych sprawach musimy oczekiwać pomocy od dwunogów.

          Futerko, czyli to, co widać na pierwszy rzut oka. Jak wszystkie futrzaki, tak i my, króliki zmieniamy okrywę włosową, a czynimy to dwa razy w roku: na wiosnę pozbywamy się ciepłego zimowego paletka, a jesienią zrzucamy letnie wdzianko aby przyodziać strój na zimę. Linienie, bo tak się ten proces nazywa, może trwać od kilu tygodni aż do kilku miesięcy (niekiedy się zdarza, że króliczek linieje przez cały rok na okrągło). Linienie zaczyna się od głowy i przesuwa stopniowo w kierunku ogonka. W czasie linienia jesteśmy szczególnie podatne na wszelkiego rodzaju infekcje, dlatego staramy się unikać gwałtownych zmian temperatury i przeciągów. Zmieniając futerko jesteśmy również narażone na zatory jelitowe, powodowane przez odkładającą się w przewodzie pokarmowym sierść, połykaną w czasie codziennej naszej toalety. Aby zmniejszyć to niebezpieczeństwo prośmy naszych dwunogów o codzienne szczotkowanie całego futerka - ale zawsze z włosem, nigdy pod włos ;-). Wiem, wiem - nie wszystkie króliczki lubią kontakt ze szczotką, ale taki codzienny masaż oczyszcza nasze futro z martwych już włosów i ogranicza ich ilość na dywanie w mieszkaniu. A jednocześnie jest doskonałą okazją do kontroli stanu naszej skóry; czy nie ma jakichś pasożytów lub zmian grzybicznych. Dla angorek codzienne czesanie jest wręcz obowiązkowe. W sklepach z artykułami dla zwierząt można znależć szeroki wybór różnego rodzaju szczotek:

szczotka1 szczotka2 szczotka3 grzebyk

     Czasem zdaży się, że usiądziemy w miękkie cekotrofy (lub mieliśmy biegunkę) i okolice omyka zostaną paskudnie upaprane. Jeśli mamy mały grzebyk (taki od lalki Barbie) to pozwólmy opiekunowi delikatnie wyczesać te miejsca. Można je także umyć letnią przegotowaną wodą (woda w wodociągach bardzo często jest dezynfekowana związkami chloru, które mogą powodować podrażnienia delikatnej króliczej skóry, a w trakcie gotowania się ulatniają), a następnie dokładnie wysuszyć, najlepiej papierowym ręcznikiem.

PAMIĘTAJ!!! Królika się nie kąpie.

Szczególnie mocno zbite kołtunki (oj, współczuję króliczkom angorskim) można pozwolić delikatnie i bardzo ostrożnie wystrzyc za pomocą nożyczek o zaokrąglonych szpicach. Najbezpieczniej dla króliczka będzie jak czynność tę wykonają dwie osoby: jedna trzyma delikwenta, a druga ostrożnie go strzyże, najlepiej metodą "na grzebieniu" (grzebień znajduje się między nożyczkami a skórą królika).

          Słuchy, czyli to, z czego każdy króliczek jest najbardziej dumny. Królik dobrze wychowany swoje słuchy myje przynajmniej kilka razy dziennie. Bo przecież czyste uszy to lepszy słuch ;-). Rolą opiekuna jest kontrolowanie stanu czystości wnętrza króliczych uszu. Jakiekolwiek widoczne zmiany w małżowinach usznych pupila są sygnałem do natychmiastowej wizyty u weterynarza. W przypadku królików zwisłouchych czyli baranków zwanych lopami kontrola stanu króliczych uszu powinna być codziennym obowiązkiem opiekuna. Zwisające uszy raz, że są narażone na zanieczyszczenie pokarmem i wodą, dwa - przez swą "konstrukcję" ograniczają wentylację ucha wewnętrznego, co w szczególnych przypadkach może spowodować powstanie stanu zapalnego.

          Pazury, czyli to, co nam utrudnia bieganie (gdy nadmiernie przerośnie). Króliczki mieszkające tak jak ja w domach swych dwunogów nie mają możliwości aby ścierać stale rosnące pazurki. Nie możemy przecież kopać nor, a podłoże po którym biegamy (wykładziny, dywany, panele lub parkiet) jest albo zbyt miękkie albo zbyt gładkie by nam ścierało pazury. Dlatego raz na 3-4 miesiące wskazana jest kontrola naszych łapek i korekcja nadmiernie wyrośniętych pazurków. Do tego celu najlepsze są specjalne obcinaczki (do kupienia w sklepach zoologicznych), działające na zasadzie gilotyny, które nie miażdżą pazurka w czasie zabiegu tylko go gładko odcinają. Przy wykonywaniu tej czynności należy zwrócić szczególną uwagę na to, by nie zrobić króliczkowi krzywdy obcinając pazurki zbyt krótko. W przypadku pazurków jasnych (białych) dokładnie widać gdzie kończy się żywa, przeświecająca przez pazur na różowo część króliczego palca - cięcie należy wykonać 3-4 mm poniżej różowej strefy. Gdy pazurki są ciemne i nie widać "żywego" - obcinający musi zachować dużą ostrożność, bo z własnego doświadczenia wiem, że bardzo bolesne jest zbyt krókie obcięcie pazura (jeśli pojawi się krwawienie to należy je zatamować przykładając na kilka minut kawałek waty lub gazy). Jeśli twój opiekun jeszcze nigdy nie obcinał królikowi pazurów wskazane jest aby pierwszy raz czynność tę pokazał mu weterynarz lub ktoś bardziej doświadczony. A najlepiej gdy robią to dwie osoby - jedna delikatnie unieruchamia króliczka, a druga - przy dobrym oświetleniu - ostrożnie skraca pazurki.
Zbyt przerośnięte pazury utrudniają nam bieganie i powodują deformację stóp. Mogą też być przyczyną złamań paluszków, gdy w czasie zabawy zaplączą się w dywan lub wykładzinę. Czasem też w bardzo bolesny sposób urywają się powodując krwawienie i niepotrzebny stres u króliczka.

          Oczy, czyli zwierciadło króliczej duszy. Zdrowy króliczek ma czyste, błyszczące trzeszcze (czyli oczy), którymi z dużym zainteresowaniem obserwuje otaczający go świat. I w zasadzie sam powinien dbać o ich czystość. Doraźnie opiekun może mu pomagać usuwać drobne "śpiochy", które odkładają się w kącikach oczu. Zbyt duże nagromadzenie wydzieliny lub wydzielina ropna winny być sygnałem dla opiekuna do niezwłocznej wizyty z podopiecznym w gabinecie weterynaryjnym. Do przemywania (zakrapiania) podrażnionych króliczych ślepków najlepiej stosować kropelki "Świetlik" (do nabycia w aptece) - nie polecam naparu z rumianku, gdyż może być przyczyną poważnych komplikacji.
 
Powrót



a wszystko przez Pandorrę to nie takie proste mało jest dobrych króliczych wetów czasem może się przydać