ZABAWKI...
...czyli siana i igrzysk...

na_drzewie Tak, to nie pomyłka. Lubimy się bawić i powinnyśmy mieć swoje zabawki. I wcale nie muszą to być jakieś wymyślne i drogie, super-hiper...radiem sterowane.
       
 
     Ja bardzo lubię bawić się tekturowymi tutkami od ręczników papierowych lub papieru toaletowego. Proszę tylko moich dwunogów by sprawdzili, czy na tutce nie ma kleju, który mógłby mi zaszkodzić, gdyż w ferworze zabawy czasem lubię sobie taką zabawkę podgryźć. Zresztą najfajniejsze zabawki to takie, które można kąsnąć. zaraz bedzie podrzut
kropka z poduszką      Mam swój kochany szaliczek, który uwielbiam "przekopywać" po podłodze całego pokoju. Czynność ta potrafi mnie zaabsorbować do tego stopnia, że nawet nie zauważam jak mnie w trakcie zabawy głaszczą po... ogonku (czego na ogół nie toleruję i natychmiast, i to dosłownie, się odgryzam). Szaliczek ma takie cudne frędzelki, ale żadnego nie obcięłam bo jest mój! Poduszka na ich kanapie swoje frędzelki straciła bardzo szybko, ale były takie nietrwałe, wystarczyło żebym się tylko do nich zbliżyła, a już same odpadały... (może ze strachu?).
     Mam też swoją ulubioną przytulankę, pluszowego króliczka, z którym robię różne rzeczy: liżę go, przytulam się do niego, kotłuję po podłodze no i jeszcze takie tam... pluszak1
koszyk      W mieszkaniu moich dwunogów jest trochę wiklinowych koszyków. Wprawdzie wiklina jest okorowana, ale nie lakierowana! Lubię sobie od czasu do czasu taki koszyczek "porozplatać". Nie wszystkie mi wolno - jest w kuchni na podłodze taki, który należy tylko do mnie, zresztą to już drugi mój "rozplatany" koszyk. A lubię pożuć wiklinowego sucharka - dobrze robi na rosnące ząbki. Jak podgryzam inne koszyki to się trochę złoszczą i klaszczą w ręce abym dała spokój - śmiesznie to wygląda w środku nocy, gdy ich obudzę gryzieniem kosza w sypialni, a oni biją mi brawo.
     Widząc jak sobie radzę z wikliną wstawiają mi do klatki różne gałązki. Najbardziej lubię wierzbowe (to takie jak wiklina tylko nieokorowane), mogą też być lipowe lub topolowe, klonowe i brzozowe też są dobre natomiast dębowe moim zdaniem zawierają zbyt wiele garbników. Lubię też gałązki z czarnej porzeczki - zawsze jak przycinają krzewy na działce to mi przynoszą, najlepsze są te starsze, z grubą korą. Nie wolno nam dawać gałązek z drzew i krzewów trujących dla nas oraz z drzew owocowych pestkowych (wiśnia, czereśnia, morela, brzoskwinia, śliwa). Wszystkie gałązki powinny być z czystej okolicy i przed podaniem króliczkowi muszą być dobrze opłukane i osuszone. Gałązki mogą być ususzone razem z listkami na zimowe zapasy. Wysuszone doskonale przechowują się w papierowych torbach na zakupy, gdzie się nie kurzą i są gotowe do natychmiastowej konsumpcji. gałązka
w pudle      Już parę lat temu przekonałam swych dwunogów, jakim wspaniałym pomysłem jest ustawienie dla królika kartonowego pudła. Najlepsze to takie z brązowej tektury (bo kolorowe farby drukarskie są dla nas szkodliwe), bez taśm klejących i metalowych klamr, o wielkości umożliwiającej króliczkowi swobodne wejście do wnętrza. Dwa otwory na przeciwległych ścianach po przekątnej ułatwią wejście do środka. Resztę robię już sama - przy pomocy ząbków i pazurków dostosowuję pudełko do mojej aktualnej wizji. Tak już dostosowałam chyba ze cztery pudła. Takie pudło jest wspaniałym miejscem aby się ukryć przed zbytnią natarczywością dwunożnych gości, można w nim uciąć sobie poobiednią drzemkę i odreagować stresy króliczego życia
          Kiedyś, pracując do późna wieczór pozostawiłem na podłodze pudło od komputera, z myślą, że następnego dnia zniosę je do piwnicy, aby Kropa miała coś w rezerwie. Jakież było moje zdziwienie, gdy rankiem zobaczyłem pudło "przewiercone" na wylot, a zmęczona sprawczyni w jego wnętrzu smacznie odsypiała pracowitą noc.
           A jeszcze nie wspomniałam o grach i zabawach ruchowych, do których potrzebny jest parner (niestety, w moim wypadku jest to dwunóg). Jedną z tych zabaw jest berek w odmianie "gonić królika". Uciekam, ale cały czas się oglądam za siebie, czy ktoś mnie goni. A gonią mnie wołając "łapać królika", ale wcale im i mnie na tym nie zależy - a jak się zmęczę to wskakuję do kuwety i zamawiam. Druga zabawa to w "chowanego" wokół fotela - tu, jak mam już dość to chowam się do mojego pudła.
          A tak w ogóle to z zabaw ruchowych najbardziej kocham proszenie o jedzenie...

(Kropa, jak tak możesz, jeszcze kto pomyśli, że my Ciebie głodzimy.)
Powrót



takie sobie różności a najlepiej domek z ogródkiem