NOWY LOKATOR...
...czyli co dwunogi wiedzieć powinny zanim się do nich króliczek wprowadzi...

już się nie mogę doczekać ...a właściwie,
to "co każdy królik
wiedzieć powinien"
       
 
     Chyba każdy z dwunogów, przynajmniej raz w swoim życiu, przeżywał potrzebę zaopiekowania się jakimś zwierzaczkiem. Przy czym prawdopodobieństwo wystąpienia tej potrzeby jest odwrotnie proporcjonalne do wieku dwunoga, no pomijając ich wiek wczesnomłodzieńczy lub późne lata schyłkowe. Chociaż sama, z własnego doświadczenia wiem, że są odstępstwa od tej reguły. Ale najczęściej posiadaczem zwierzątek stają się dwunogi 8-12 letnie. Zapału do opieki nad milusińskim stworzonkiem wystarcza im czasem aż na pół roku! A co potem? Dobrze jeśli zwierzaczek został zaakceptowany przez rodziców małego dwunoga, to przynajmniej ma szanse na dalsze życie w domowych pieleszach. No, oczywiście większość lub nawet wszystkie obowiązki związane z opieką nad futrzakiem spadają wówczas na starszych... Jeśli natomiast futrzaczek był traktowany jako intruz bądź tylko chwilowy kaprys, to nie zazdroszczę mu jego dalszego losu. Pół biedy, jeśli zostanie "oddany w dobre ręce", często trafia jako podrzutek do schroniska (ale to wymaga już pewnego wysiłku ze strony "opiekuna"), zdaża się też niestety, że zostaje zwyczajnie wyrzucony na ulicę lub wywieziony do lasu. I ten problem nie dotyczy tylko psów czy kotów ale zaczyna dotykać też nas, króliczków miniaturowych. Tak, w grudniu (tak jakoś po "mikołajkach") 2001 roku do moich dwunogów przyszli znajomi i przynieśli... cudną, malutką, puchatą króliczkę znalezioną późnym wieczorem w parku! Maleństwo było mocno przestraszone ale na szczęście całe i zdrowe. O, jaka ja byłam wówczas niemądra - z powodu mojej zazdrości (Asię pogryzłam ze złości do krwi, za to że trzymała Gremmy - bo była podobna do małego gremmlinsa - na kolanach) musieli ją oddać obcym. A tak mogłam mieć fajną kumpelę do zabawy i wspólnego rozrabiania. A kilka tygodni później słyszałam w radio, że żywego króliczka wyciągnięto z kubła ze śmieciami; tylko dlatego, że maluch głośno piszczał panowie obsługujący śmieciarkę zwrócili na niego uwagę i dzięki temu nie wrzucili go do zbiornika. Strach pomyśleć, co mogło by się z nim wówczas stać. Ale z tego co później słyszałam to trafił do bardzo dobrych dwunogów.
     A przecież my, zwierzęta nie jesteśmy pluszowymi maskotkami, które jak się znudzą można odstawić na półkę lub się pozbyć jak niepotrzebnej rzeczy. Może nie zawsze potrafimy okazać tego w sposób jasno zrozumiały dla dwunogów, ale też odczuwamy nasze emocje, na swój sposób myślimy, przywiązujemy się do opiekunów i ich miejsc, tęsknimy gdy zostajemy sami... nie jesteśmy bezdusznymi stworami. No, może nie mieliśmy tyle szczęścia w drodze ewolucji co inni, ale to doprawdy nie nasza wina.

     Zatem zanim pozwolimy się wybrać jakiemuś dwunogowi, zastanówmy się czy spełni on nasze oczekiwania co do zapewnienia nam właściwej opieki? Czy nikt z jego "stada" nie będzie uczulony na naszą sierść, odchody, siano lub granulat? Czy będzie on na tyle odpowiedzialny, żeby dbać o nas przez wiele lat wspólnego życia? Czy będzie znosił cierpliwie nasze kaprysy i humory? Czy potrafi wybaczyć pogryzione książki, meble, ubrania, kable? ...tyle jest przecież ciekawych przedmiotów do sprawdzenia ostrymi ząbkami. Czy posprząta nasze bobki z perskiego dywanu w pokoju gościnnym, gdzie przecież najlepiej jest się bawić w berka i chowanego? Czy, jak znienacka nasikamy na jego atłasową pościel, bo nie mogliśmy sobie odmówić pofolgowania tej słabości, nie dostaniemy klapsa w omyk? Czy nie będzie nas zamykał w klatce? Czy w razie choroby będzie się troszczył o nasze zdrowie i przestrzegał zaleceń lekarza? Czy będzie wstawał w środku nocy aby podać lekarstwo albo pomasować brzuszek? Czy potrafi nam zapewnić właściwą opiekę na czas jego nieobecności w domu? Czy będzie chciał się z nami bawić wtedy, gdy my mamy na to ochotę, a uszanuje nasze prawo do poobiedniej drzemki na jego ulubionym fotelu? Czy do końca naszego życia będziemy jego najukochańszym królisiem???

     Jeśli na wszystkie te pytania mój króliczku odpowiedziałeś sobie twierdząco, to jedno co mogę Tobie radzić - nie zastanawiaj się, to jest ten dwunóg, albo żaden inny. Taka szansa może się więcej nie powtórzyć. Ale pamiętaj, że decyzja o oddaniu się dwunogowi w opiekę może znacząco zaważyć na dalszym życiu, Twoim i Twojego dwunoga.
     Ja pozwoliłam się wybrać dwunogom dość już leciwym, ale dzięki temu miałam pewność, że dobrze wiedzą na co się decydują, biorąc króliczka do domu. No, tu muszę podziękować Vivie, która u nich mieszkała przez jakiś czas przede mną, zanim wróciła do swojego domu. To ona w nich rozbudziła potrzebę służenia króliczkowi. Vivka - królicze dzięki (ale futro i tak bym Ci przetrzepała ;-) ). A więc jak przywieźli mnie do domu, to już czekała na mnie nowa klateczka ze ściółką z pachnącego sianka, miseczka z karmą i poidełko. No i tak od blisko ośmiu lat stale próbuję nauczyć moich dwunogów czegoś nowego... oj, ciężko, ciężko to idzie.
Powrót



a jest w czym wybierać w czymś trzeba mieszkać króliczka można oswoić króliczek wymaga troskliwej opieki ciekawe są królicze obyczaje