DOM...
...najlepszy z dużym ogrodem...

dom w cylindrze? czyli o tym, o czym wszyscy mówią "klatka",
a nie wszystkie króliki za tym czymś przepadają.
       
 
Skoro już klatka musi być króliczym domem to niech to będzie największa z możliwych do zaakceptowania przez waszych dwunogów. Ja wiem, że duża klatka to duży wydatek, że zajmuje dużo miejsca... ale samopoczucie króliczka a na dłuższą metę jego zdrowie i żywotność zależą również od klatki. Nie oszczędzajcie na jednorazowym wydatku, jakim jest zakup klatki, proszę Was, Dwunogów w imieniu moim i wszystkich moich krewniaków trzymanych w szklanych akwariach (co jest rzeczą całkowicie niedopuszczalną!!!), w klatkach po papużkach lub kanarkach, w klatkach przeznaczonych dla chomików lub szczurów. To, że w momencie przybycia do waszego domu zaledwie wypełniamy dłoń wcale nie świadczy o tym, jak dużym króliczkiem będziemy jak dorośniemy (a rośniemy dość szybko). Moja pierwsza klatka, (z turkusową kuwetą) już po dwóch tygodniach okazała się zbyt małą. Następna kupowana była "na wymiar" - tyle było miejsca pod biurkiem, które doskonale osłania moje lokum z trzech stron, ale też zapewniała mi minimum komfortu (gdy w niej zamieszkiwałam).

                      Tak Kropeczko, tylko że biurko było kupowane specjalnie takie, by się pod nim zmieściła twoja klateczka.


Czy jest zatem idealna klatka? Z mojego, króliczego punktu widzenia powiem, że nie - bo każda klatka ogranicza nam możliwość ruchu, a króliczek wybiegany to króliczek zdrowy. Ale jeśli klatkę kupują nam w sklepie niech zwrócą uwagę na następujące szczegóły:
  • wymiary klatki, które dla jednego króliczka winny wynosić minimum 90x70 cm przy wysokości umożliwiającej uszatemu stanięcie "słupka",
  • głęboką i łatwą do czyszczenia kuwetę (dolną część klatki, której ścianki ograniczą wysypywanie się ściółki na zewnątrz - zwłaszcza gdy lokator będzie robił swoje "porządki" i jednocześnie osłonią malucha przed ewentualnymi przeciągami
  • dwoje drzwiczek - jedne z boku klatki, służące jej lokatorowi do komunikowania się ze światem zewnętrznym, drugie, większe, najlepiej górne, służące opiekunowi do sprzątanie klatki; dobrze by było, gdyby drzwiczki boczne otwierały się na bok, a nie do dołu, jak to się najczęściej spotyka,
  • łatwość demontażu części "drucianej" klatki i rodzaj materiału z jakiego została wykonana - najlepsze są klatki z prętów ze stali nierdzewnej (ale też i najdroższe), nieco tańsze z drutu galwanizowanego warstwą ochronną, najtańsze ale też i nie polecane ze względów bezpieczeństwa są klatki wykonane z drutów powlekanych tworzywem sztucznym (lub nawet z samego tworzywa), które nie jest w stanie oprzeć się mocy króliczych zębów, a kawałki połkniętego plastiku mogą stanowić dla króliczego zdrowia i życia poważne zagrożenie.

Zakładam, że klateczka, najlepsza z możliwych, pojawia się w mieszkaniu opiekunów przed przybyciem wymarzonego maleństwa - nigdy odwrotnie. Tak jak w mieszkaniu dwunogów są sprzęty, tak i klatka musi być odpowiednio umeblowana.
Podstawowym elementem wyposażenia króliczego domku jest drabinka na siano. Spotyka się dwa rodzaje drabinek:
- zewnętrzne, których zaletą jest to, że mały lokator nie zrobi sobie z niej leżanki na popołudniowe drzemki,
- wewnętrzne - dzięki którym ogólne zewnętrzne gabaryty całej klatki są nieco mniejsze.

Dzięki uprzejmości RedNacz "Domowego Zwierzyńca" mamy możliwość policzenia, przy pomocy poniższego kalkulatora, jakie minimalne wymiary powinna mieć klatka

Miseczka, w której będziemy dostawać suchy pokarm powinna być wykonana z materiału "zęboodpornego", najlepiej jeśli jest to ceramiczne, grubościenne i glazurowane (łatwiej utrzymać czystość) naczynie, którego nie da się zbyt łatwo przewrócić. Z opowieści Zbyszka wiem, że króliki hodowane kiedyś na wsi miały w klatkch ceramiczne kafle z pieca, do których sypano im owies i otręby. Lepszym rozwiązaniem jest zawieszane na konstrukcji klatki korytko ze stali nierdzewnej, do którego trudniej jest nam przypadkowo nabrudzić. Paszę zieloną możemy otrzymywać wprost pod pyszczek (czyli na podłogę klatki). Nie zjedzone resztki zieleninki muszą być szybko usunięte z klatki, aby nie doszło do jej zaparzenia, fermentacji lub pleśnienia.

Obecnie najczęściej stosowanymi w hodowli małych zwierzaczków są poidła kropelkowe, składające się przeważnie z plastikowego pojemnika na wodę i metalowej rurki zakończonej zaworkiem kulkowym. Na ogół bardzo szybko opanowujemy technikę picia wody z tego ustrojstwa. Ważne jest, by butelka na wodę nie była zbyt duża (bo mogą wyrastać glony) ani też zbyt mała (bo będzie trzeba zbyt często wodę uzupełniać) oraz aby rurka, z której pijemy była wykonana z materiału nierdzewnego, nigdy z aluminium! Wadą tego typu poidełek jest trudne utrzymanie czystości pojemnika, gdy się rozwiną na jego wewnętrznych ściankach zielone mikroorganizmy - trzeba szorować szczotką, ale bez użycia jakichkolwiek środków chemicznych! No i zaworki czasami się zużywają, przez co woda wykapuje wprost do klatki. Ja osobiście piję wodę (jak kotek) z ceramicznej miseczki, stojącej na zewnątrz, tuż obok klatki. Woda powinna być codziennie wymieniana na świeżą.

Chcąc wychować sobie w domu króliczego czyścioszka (niestety, nie ze wszystkimi trusiami się to udaje) należy wstawić do klatki kuwetkę toaletową. Niewielkie naczynie tego typu, z odpowiednią ściółką, wstawione w kąciku, gdzie maleństwo najchętniej zostawia swoje produkty przemiany materii, powinno skutecznie je zachęcić do korzystania z tego przybytku. Dla zobrazowania przeznaczenia tegoż "nocniczka" opiekun może wrzucić doń kilka zebranych króliczych bobków. Obecnie coraz częściej można w sklepach z artykułami zoologicznymi kupić specjalne kuwetki narożnikowe, które zajmują w klatce zdecydowanie mniej miejsca od prostokątnych. Stosowanie dodatkowej kuwetki ma jeszcze jeden sens: kuwetkę toaletową sprząta się 1 - 2 razy dziennie, natomiast całą klatkę można sprzątać zdecydowanie rzadziej (przy korzystaniu przez lokatora klatki wyłącznie z kuwetki toaletowej - można klatkę sprzątać raz w tygodniu). Co może być stosowane jako ściółka? Ja mam obecnie klatkę wyściełaną w następujący sposób:
- warstwa gazet (zwykłych dzienników ale nie kolorowych magazynów) na spodzie,
- warstwa granulatu drzewnego (ale nie iglastego, który strasznie silnie pachnie terpentyną),
- warstwa słomy pszennej (wolałabym owsianą).
Kiedyś miałam słane sianko, ale wyjadałam je spod siebie więc mi je skasowano. Są zwolennicy stosowania wykładzin dywanowych, które co jakiś czas można wyprać lub wymienić na nowe. Ale nie mogę się pogodzić z myślą, że można zalecać trzymanie króliczka na gołym plastiku... brrr! Miałam przez krótki okres czasu sam granulat drzewny, który był twardy jak kamyki (bardzo nie wskazany dla króliczków rasy "reks" o delikatnych stópkach), a po namoczeniu robił się strasznie nieprzyjemny. Granulat z kaczanów kukurydzianych ładnie pachniał ale był twardy jak żwir, mało nasiąkliwy i bandycko drogi. Trociny drzewne spotykane w handlu najczęściej pochodzą z drzew iglastych, i mimo że ładnie pachną choinką mogą być dla nas szkodliwe. Jest podejrzenie, że te tak ładnie pachnące olejki eteryczne mogą uszkadzać królicze wątroby. A poza tym czepiają się do futerka (angorka wygląda w takich wiórach jak królicza kupka nieszczęścia) i wynoszą się na łapkach poza klatkę. Moim zdaniem kocie żwirki, stosowane bezpośrednio jako ściółka w króliczej klatce, stanowią dla nas poważne zagrożenie. Mogą prowokować do kopania, co może być przyczyną zaprószenia oczu, lub w przypadku dostania się do przewodu pokarmowego mogą spowodować zator.

Jak już wspominałam, nie jestem zamykana w klatce - bywam tam raczej okazjonalnie by coś przegryźć lub się załatwić, więc w mieszkaniu mam ustawione 3 plastikowe kocie kuwetki, abym nie musiała zbyt daleko biegać za potrzebą. W kuwetach rozścielone są niebarwione ręczniki papierowe o dużej chłonności. Ziabak na swej króliczej stronie proponuje, by pod kratkę separatora moczu (jeśli kuwetka takowy posiada) dawać drobniutki, samozbrylający się koci żwirek, co pozwala na przedłużenie okresu przydatności jednego takiego higienicznego "wsadu". Ja mam tam papier toaletowy.

       Ale prawdziwy króliczy maniak dla swojego ukochanego trusia powinien pomyśleć o... zagródce. Składana z metalowych elementów (do nabycia w niektórych sklepach z artykułami zoologicznymi) pozwala na takie wydzielenie przestrzeni życiowej dla usztka, na jakie naprawdę jest nas stać. W zagródce winny znaleźć się wszystkie wyżej wymienione elementy (drabinka na sianko, miseczka na karmę, poidełko lub miseczka a także kącik toaletowy) oraz domek-norka, gdzie króliczek będzie mógł zażywać odrobiny samotności gdy tego zapragnie. W najprostszym wydaniu może to być pudło z brązowej tektury, z otworem wejściowym lub lepiej dwoma. A jeśli naprawdę kochacie swojego królisia - to możecie mu taki domek zrobić ze sklejki, lub kupić gotowy w sklepie :).
Powrót



a jest w czym wybierać króliczka można oswoić króliczek wymaga troskliwej opieki nasze sprawy i sprawki